Ubrany jak zwykle,w swój płaszcz.Zwrok utrzymywał w swojej podopiecznej.Wyglądał teraz na rozgniewanego i skrzywdzonego.Gdy spojrzałam na Wasylisse,Tasza patrzyła na mnie morderczym wzrokiem.Co ja jej zrobiłam?
***Po 3-ch godzinach***
Uff...nareszcie koniec.Chcecie wiedzieć o czym było?Szczerze?Nie mam pojęcia.Zbyt rozmyślałam.Postanowiłam pójść się przebrać,ponieważ za godzinę mam wartę.Ubrałam czarne króciutkie szorty,czarną obcisłą bokserkę,szary sweter,czarne tenisówki.Oraz pasek na nogę,gdzie włożyła sztylet.Włosy związałam w koński ogon.Gdy dochodziłam do bazy zobaczyłam stra strażniczkę Petrovę oraz Jego.Chyba nie...?!
-O Rose-zawołała Alberta i Dymitrowi od razu zrzedła mina.
-Niestety ja muszę wypełnić papiery i zastąpi mnie strażnik Bielikow.
-Musimy już iść.
Super muszę z nim spędzić całą noc.
-Dimitr możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-Dymitr,ale to...
-Powiedziałem,że nie mamy o czym rozmawiać!
Później była między nami tylko krępująca cisza.Gdy nastał dla nas ranek,od razu pobiegłam do komnaty,by się położyć.Pod prysznicem spędziłam ok.godziny.W łóżku próbowałam uspokoić swój oddech i szloch.Kiedy leżałam w łóżku i nie myślałam usłyszałam pukanie do drzwi.Nie chciałam iść otwierać.
-Rose,wiem,że tam jesteś!Proszę otwórz te drzwi!Błagam-nie,nie mogę.
**************************************************
Już jest!!!Tak długo oczekiwany przez Was rozdział.Przepraszam,że tak długo nie było rozdziałów,ale nie miałam weny.Mam nadzieję,że Wam się spodoba.Kolejny nn jutro jak i na każdym innym moim blogu.Całuję gorąco i do zobaczenia jutro :)