poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 4:...Nie...

Ubrany jak zwykle,w swój płaszcz.Zwrok utrzymywał w swojej podopiecznej.Wyglądał teraz na rozgniewanego i skrzywdzonego.Gdy spojrzałam na Wasylisse,Tasza patrzyła na mnie morderczym wzrokiem.Co ja jej zrobiłam?
                   ***Po 3-ch godzinach***
Uff...nareszcie koniec.Chcecie wiedzieć o czym było?Szczerze?Nie mam pojęcia.Zbyt rozmyślałam.Postanowiłam pójść się przebrać,ponieważ za godzinę mam wartę.Ubrałam czarne króciutkie szorty,czarną obcisłą bokserkę,szary sweter,czarne tenisówki.Oraz pasek na nogę,gdzie włożyła sztylet.Włosy związałam w koński ogon.Gdy dochodziłam do bazy zobaczyłam stra strażniczkę Petrovę oraz Jego.Chyba nie...?!
-O Rose-zawołała Alberta i Dymitrowi od razu zrzedła mina.
-Niestety ja muszę wypełnić papiery i zastąpi mnie strażnik Bielikow.
-Musimy już iść.
Super muszę z nim spędzić całą noc.
-Dimitr możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-Dymitr,ale to...
-Powiedziałem,że nie mamy o czym rozmawiać!
Później była między nami tylko krępująca cisza.Gdy nastał dla nas ranek,od razu pobiegłam do komnaty,by się położyć.Pod prysznicem spędziłam ok.godziny.W łóżku próbowałam uspokoić swój oddech i szloch.Kiedy leżałam w łóżku i nie myślałam usłyszałam pukanie do drzwi.Nie chciałam iść otwierać.
-Rose,wiem,że tam jesteś!Proszę otwórz te drzwi!Błagam-nie,nie mogę.
**************************************************
Już jest!!!Tak długo oczekiwany przez Was rozdział.Przepraszam,że tak długo nie było rozdziałów,ale nie miałam weny.Mam nadzieję,że Wam się spodoba.Kolejny nn jutro jak i na każdym innym moim blogu.Całuję gorąco i do zobaczenia jutro :)

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 3:...Mogę wejść...

Gdy Lucas był w łazience i mył zęby,a Lena bawiła się lalkami,gdy ktoś zapukał do drzwi.Zdziwiłam sięniesamowicie.O tej porze?Wieczorem?Ehh...Może to coś ważnego.Przererwałam przygotowanie kaszki dzieciom i poszłam otworzyć.Niespodziewałam się tej osoby,która była "ktośkiem".Jednak,dobrze myślicie.Tym "kimś" był Dymitr.
-Witaj.Mogę wejśc?Porozmawiać-ahh...Ten jego akcent.
-...Um,tak jasne.Zapraszam-i zaprowadziłam go do salonu.Dymitr rozglądał sie dookoła,jakby podziwiał widoki.Nie zmienił się ani odrobine.Nadal jest taki przystojny jak kiedyś.
-Może chcesz coś do picia?
-Sok,jeśli mogę poprosić-poszłam do kuchni przygotować.Wzięłam z szafki dzbanek,szklanki i nalałam soku.
-Proszę.
-Dziękuję-po tym słowie zapadła krępująca cisza.Odezwałam się dopiero po 5 minutach.
-Ekhm...Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
Znów zapadła cisza lecz taka...Odprężająca?Sama nie wiem.
-Rose.Dlaczego zawsze wyjeżdżałaś kiedy ja miałem być na dworze?Jeśli mnie nie kochasz,mogłaś mi powiedzieć prosto w twarz.Jeśli jednak mnie wciąż kochasz,błagam powiedz to.
-Dymitr...Ja...
-Mamoo-moje słowa zostały przerwane przez dzieci.Dymitr obrócił się w strone pokoi.Lena i Lucas biegli do mnie trzymając się za ręce w pidżamach.
-Słucham Was.
-Zrobisz kaszkę?
-Już idę.Przepraszam na chwilę-zwróciłam się w stronę Dymitra,który swoją drogą wydawał się zaskoczony.Ciekawe czy dowie się,że to jego dzieci?
                ***Po 10 minutach***
Gdy wróciłam do salonu,On siedział zatopiony w swoich myślach nadal mnie nie zauważając.
-Dymitr...-powiedziałam cicho.
-Nie wiedziałem,że masz dzieci.Ile mają lat?
-2 lata.
-2 plus dziewięć miesięcy-mruczał cicho pod nosem-To czas w jakim wyjechałem.Przespałaś się z innym,prawda?No tak.Czego spodziewać się po Rosemarie Hathaway-powiedział,a raczej wykrzyczał mi to prosto w twarz.Nie wierzę,że to powiedział.
-Jak możesz?-zapytałam ze łzami w oczach.
-Taka jest prawda Rosemario.Dziecko można mieć jedynie z morojem.Jaki ja byłem głupi.Jestem pewny,że śpisz z każdym.Jak dziwka w świecie ludzi!-i wyszedł trzaskając drzwiami.A ja?Rozpłakałam się.
           ***Następnego dnia***
Wszystko powiedziałam Lissie i Sophie.Obydwie są oburzone zachowaniem Dym...JEGO!!!Teraz jestem na obradzie dynastii morojów.Ubrana w czarne getry,białą bluzkę koszulową,czarne botki na obcasie wiązane.Na krześle obok królowej Wasylissy Dragomir siedziała Lajdy Tasza Ozera.Niedaleko niej stał jej Strażnik Dymitr Bielikow.

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 2:Przyjazd...

... Jutrzejszy dzień...
To dziś.Dziś ma przyjechać Dymitr i Tasza.Postanowiłam nie mówić mu o dzieciach.
-Rose!Musisz mu o nich powiedzieć-próbowała mi od ponad godziny wbić do głowy,że powinnam mu powiedzieć.
-To nie ja wyjechałam do NIEJ,tylko ON-podkreśliłam oczywiście najważniejsze słowa.
-Rose...-No i Królowa Wasylissa Dragomor nie wie co ma odpowiedzieć...
-Nic muszę już iść po dzieci,pogadamy później.Mary oczywieście ubrana była w czerwoną sukienkę,przed kolana.Brązowe kozaki na obcasach(od autorki:w chwili obecnej jest jesień.A małe potworki  urodziły się na wiosnę).Po 10 minutach wyszliśmy z komnaty,w którym się bawią,gdy mnie nie ma i są z Mary.Dostałam wolene,wieć mogłam z Lucą i Leną teraz zostawać.Postanowiliśmy pójść na spacer.
                  ***ok.godz.piatej nad ranem***
Usłyszałam silnik samochodu.Wiedziałam kto to,ale postanowiłam zobaczyć na własne oczy.Na podjeździe stało czarne BMW z przyciemnonymi oczami.Od strony kierowcy wysiadł wysoki mężczyzna z brązowymi włosami zwiazanymi w koński ogon.Ubrany był w czarny płaszcz.Podszedł do drzwi pasażera i je otworzył.Wysiadła z nich Tasza,w czerwonym płaszczu z pod,którego wystawały czarne obcisłe legginsy i czerwone kozaki z zamszu.Gdy ujrzała mnie uśmiechnęła się i powiedziała coś na ucho Dyitrowi.On natychmiast się odwrócił i oczy zabłyszczały mu.Mi za to na policzki wystąpił rumieniec.Na szczeście podeszła do nich Lissa z strażnikami i z Sophie.Złapałam dzieci za rączki i poszłam do naszej komnaty,mając nadzieje,że ich komnaty będą daleko od mojej.Niestety niewiedziałam jeszcze,że będą mieli za ścianami.
*****************************************************
Witajcie,po tak długiej przerwie!!!Wybaczcie,że dopiero teraz ale mam problemy z Internetem.Do mojego opowiadania-Dymitr miał jakiś gen,z moroja,dzięki czemu może mieć dzieci z dampirzycą.
Ps.Notki natomiast na dwóch kolejnych blogach dopiero w piątek.

środa, 8 maja 2013

Rozdział 1 cz.2

Zostawiając dzieciaki pod opieką,poszłam na obchód z Marie Jordan wokół dworu królewskiego.
-Słyszałaś Rose,że przyjeżdża dzisiaj Tasza Ozera wraz z swoim strażnikiem.Ponoć widziano ją wraz z Dymitrem Bielikowem(wybaczcie nie wiem jak mam jego nazwisko odmienić)jak całowali się…-nagle dla mnie świat przestał istnieć.Moja miłość.Ojciec moich,naszych,o których istnienia nie ma pojęcia.Obiecał mnie kochać.Do końca drogi skupiałam swoje myśli na Nim,na bólu,na przyszłości.Gdy skończyłam obchód szybko poszłam do komnaty Lissy.Gdy weszłam zastałam tam ją wraz z Sophie.Moją drugą przyjaciółką.
-On z…-moje dalsze słowa zostały przerwane poprzez nie zahamowany szloch wydobywający się z mojej klatki piersiowej.
-Och Rose-powiedziały razem i przytuliły mnie.Cały dzień minął nam na uspokajaniu mnie.
                                                        ***
-Lana idź i umyć zęby.Po Tobie pójdzie Luca-powiedziałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Mamo,a możemy z Tobą spać-zapytały ni to niewinnie.
-Oczywiście.
Poszłam wziąć z ich łóżeczek kołdry i poduszki.Po 30minutach wszyscy byliśmy już w łóżku i zasypialiśmy.

Rzodział 1 cz.1

Dziękuję za miłe komentarze moje drogie.Teraz część pierwsza,a druga trochę później lub jutro,gdyż mam karę i piszę po cichu:)
*****************************************************
Obudziły mnie dwa małe potworki przytulając się do moich boków.Uśmiechnęłam się pod nosem.Otworzyłam oczy,ponieważ uwielbiam patrzeć jak śpią.Lana ma po mnie ciemne,piękne loki i kolor skóry,ale oczy ma po Dymitrze.Natomiast Lucas ma włosy po Nim i nie pozwala mi ich obciąć,kolor skóry.Kolor oczu ma po mnie.Postanowiłam wstać i przygotować im śniadanie.Uwielbiali naleśniki z czekoladą i owocami.Zapach śniadania obudził dwa potworki.
-Mamoo-zawołali chóralnie.
-W kuchni.Śniadanie-już po chwili na swoich miejscach siedziały brzdący.
Gdy zjedliśmy wszyscy śniadanie zaprowadziłam Lanę i Lucasa do ich opiekunki.Taa…Królowa Wasylissa Dragomir załatwiła dla nich opiekunkę-Mary Connor.Była dampirzycą,która miała już dość służby,lecz gdy usłyszała o pracy jako opiekunko-nauczycielka.Była wniebowzięta.

wtorek, 7 maja 2013

Prolog

Odszedł.Odszedł z nią.Odszedł z nią-Taszą.Postanowił zostać jej strażnikiem.Mimo,że łączyła nas miłość,a my kochaliśmy się.Powiedział,że robi to dla Nas.Nigdy jeszcze się nie spotkaliśmy ze względu na małych.Taa,bliźniaki.Córeczka Lana Selena Hathaway i syn Lucas Ian Hathaway. Moje skarby mają już 2-latka.Ciągle zabieram dzieciaki,gdy przyjeżdża Dymitr z Taszą.Niestety przyjeżdżają już za 4 dni,a ja muszę tutaj zostać.Nazywam się Rosemarie Hathaway i mam 20 lat.